alternatywny słownik matki - "B"

12:12 AM Unknown 6 Comments




bachanalia
wg słownika j.p. PWN
1. «w starożytnym Rzymie: orgiastyczne obrzędy ku czci Bachusa»
2. «pijatyki, orgie»
wg Matki
<<u współczesnych matek i ojców, pijatyki połączone z orgiastycznymi obrzędami ku czci śpiących dzieci; [niestety, w przypadku czczenia śpiących dzieci samodzielnie przemieszczających się, mających nieskrępowany dostęp do podłogi koło łóżka, jak również dosięgających do klamek, ten typ rozrywki może wiązać się z olbrzymim stresem oraz skutkować wystąpieniem u rodzica traumy pourazowej, lub co gorsza spadkiem libido]>>

bagno
wg słownika j.p. PWN
«obszar trwale podmokły»
wg Matki
<<pielucha i/lub dziecięca bielizna>>

bajaderka 
wg słownika j.p. PWN
«ciastko z okruchów różnych ciast»
wg Matki
<<dziecięcy stolec, o zaskakująco urozmaiconej ingrediencji>>

bestseller
wg słownika j.p. PWN
«książka, która zdobyła bardzo dużą popularność; też: taka płyta lub film» 
wg Matki
<<książka nieustannie czytana przez matkę; pozycja wiecznie na topie; książka latami leżąca na biurku matki bądź przechowywana w torebce (agregacie) matki>>

biegunka 
wg słownika j.p. PWN
«częste oddawanie płynnego stolca»
wg Matki
(pot.) <<czynności poranne wykonywane w pośpiechu przez matkę, takie jak:
doprowadzenie matki do stanu używalności, preparacja strawy, kontrola jakości konsumpcji śniadania, doprowadzenie do stanu używalności nieletnich konsumentów łącznie z usunięciem resztek strawy z ciał i okolic ciał, odzienie nieletnich, ujarzmienie mierzw na głowach nieletnich, interwencje w razie występowania u nieletnich zachowań niezgodnych z ogólnie przyjętymi normami społecznymi; rzucenie pod nosem kilkoma „kurwami”; dziesiątki innych, niemożliwych do wyliczenia, działań pomocowych typu syzyfowego;
 mające na celu czasowe opuszczenie lokalu mieszkalnego; [z uwagi na wysoki poziom stresu związany z brakiem czasu, może wystąpić częste oddawanie płynnego stolca] >>

bilans
wg słownika j.p. PWN
 «wzajemny stosunek zużycia czegoś w procesie produkcji do wytworzonego produktu, stosunek strat i zysków, wchłaniania i wydalania itp.»
wg Matki
<<wzajemny stosunek zużycia ciała matki w procesie tworzenia do wytworzonego potomka; stosunek strat w obrębie powłok cielesnych do zysków w rejonie mięśnia sercowego>>

bohema
wg słownika j.p. PWN
«środowisko artystów prowadzących ekscentryczny styl życia»
wg Matki
<< dzieci pozostawione bez nadzoru>>

bulwar
wg słownika j.p. PWN
1. «szeroka, wysadzona drzewami ulica spacerowa w dużym mieście»
2. «obmurowanie zabezpieczające brzeg rzeczny lub morski»
wg Matki
(pot.)<< poczucie spierzchnięcia i drętwego bólu ust, uświadamiający matce bezsensowność jej ciągłego gderania>>

bzdura
wg słownika j.p. PWN
«coś, co nie ma sensu»
wg Matki
<<dzieci formułujące swoje myśli zgodnie z ciągiem logicznym zdarzeń>>




6 komentarze:

alternatywny słownik matki - "A"

1:25 PM Unknown 6 Comments



abolicja
wg słownika j.p. PWN
«zniesienie jakiegoś prawa»
wg Matki
<<niesienie matce prawa do stwierdzenia, że "coś" JĄ boli; zdrów, czy chór, u matki nie ma "że boli">>

abrewiacja
wg słownika j.p. PWN
«skrót wyrazu lub grupy wyrazów w piśmie, np. A.D.»
wg Matki
<<nadużywania przez dzieci, maniera skracania każdej grupy wyrazów [w mowie], do - zróżnicowanej jedynie pod względem długości artykułowania - głoski "Y";  maniera występująca najczęściej w parze z "paluchem">>

adwersarz
wg słownika j.p. PWN
<<oponent>>
wg Matki
<<dziecko lub okolicznościowo ("von Zeit zu Zeit") mąż*/partner*/"ten facet, co się tu pałęta"* (*niepotrzebnego skreślić)>>

aglutynacja
wg słownika j.p. PWN
«zlepianie się rozproszonych w płynie komórek»
wg Matki
<<proces zlepiania się, rozproszonych po torbie matki, resztek outdoorowego  obroku (typ: "coś na dziąsło"; "coś na ząb"); [lub] proces tężenia zużytej jednorazowej chustki, która po osuszeniu bywa, w chwilach ciężkiej desperacji, ostatnią deską ratunku, czym przeczy swojej jednorazowości.>>

agregat
wg słownika j.p. PWN
[łac. aggregare gromadzić’],
wg Matki
<<torba matki>>

agroturystyka
wg słownika j.p. PWN
<<wypoczynek w gospodarstwach wiejskich, organizowany dla mieszkańców miast»
wg Matki
<<wypoczynek w gospodarstwach wiejskich, organizowany dla mieszkańców miast oraz matek, które z nudów, wynikających z SIEDZENIA w domu z dzieckiem, zapragnęły wyprać gacie na tarze>>

analiza
wg słownika j.p. PWN
1. «rozpatrywanie jakiegoś problemu, zjawiska z różnych stron w celu jego zrozumienia lub wyjaśnienia; też: wyjaśnienie lub opis, będące wynikiem takiego rozpatrywania»
2. «metoda badawcza polegająca na wyodrębnieniu z danej całości jej elementów i badaniu każdego z osobna»
3. «badanie składu chemicznego substancji; też: badanie laboratoryjne krwi, moczu itp.»
wg Matki
1. <<rozpatrywanie zjawiska "materializowania się okrucha" oraz próba zrozumienia w jaki sposób, mimo ciągłych prób eliminacji, zjawisko się rozprzestrzenia>>
2. <<metoda badawcza matki, polegająca na wyodrębnieniu z dziecka informacji nt. śladów zębów na nowej pomadce>>
3. <<badanie składu chemicznego substancji, wyraźnie rozprowadzonej w wieli miejscach, w obrębie przestrzeni mieszkalnej; [najczęściej wykonywane przy użyciu technik "pod światło" oraz "substancja-paluch-niuch"; rzadziej techniką "koniuszyna języka"]>>

asceza
wg słownika j.p. PWN
1. <<surowy tryb życia ez przyjemności i wygód, wstrzemięźliwość>>,
2. «prostota i oszczędność wyrazu, surowość formy»
wg Matki
1. <<tryb życia przeciętnej matki>>
2. <<prostota i oszczędność wyrazu oraz surowość twarzy matki, która zaakceptowała fakt, że jej dziecko nie sypia>>

asumpt
wg słownika j.p. PWN
«powód lub zachęta do zrobienia czegoś»
wg Matki
<<machanie czekoladą w pobliżu nocnika>>

atawizm
wg słownika j.p. PWN
«występowanie u osobnika cechy jego odległych przodków, od dawna już niedziedziczonej»
wg Matki
<<zbiór najbardziej irytujących cech dziecka, które mogło odziedziczyć jedynie po Dziadzie-Pradziadzie Borowym>>

awangarda
wg słownika j.p. PWN
«grupa osób, których twórczość lub działalność w jakiejś dziedzinie jest nowatorska i niekonwencjonalna»
wg Matki
<<ojciec z dziećmi, pod nieobecność matki>>

6 komentarze:

dziecka FOKUS--pokus

12:51 PM Unknown 8 Comments




mamo, mamusiu kochana
będziesz zadowolona
dzisiaj, przed całą grupą,
byłam w przedszkolu chwalona
że jestem spostrzegawcza
i że mam dużą wiedzę

szkoda, że nie spostrzegłaś, 
że właśnie na kiblu siedzę

8 komentarze:

Tymot, Staśka i Baśka.

9:01 PM Unknown 6 Comments




Pogoda była w miarę.
Trochę wiało, czasem kropiło, było za to na tyle ciepło, że Kaśka bez wyrzutów wygoniła dzieciaki na dwór.
Tymek, Basiula i Staśka siedzieli właśnie w swojej kryjówce, do której włazili przez dziurawą siatkę
Mieli tu garnek ze ślimakami i dołek z kapslami od butelek po piwie, skrupulatnie zbieranymi w ogródka facia z parteru. Mówili na niego Sweter, z uwagi na bujnie zarośnięte plecy.
W kryjówce nie wiało nic a nic, było za to wilgotno i musieli siadać na kawałkach gąbki wyciągniętej ze starego materaca, który służył im za trampolinę, póki czarownica z trzeciego nie kazała go śmieciarzom wywieźć. Babsztyl.
- Dzisiaj wytłumaczę Wam, skąd się biorą dzieci - powiedział z dumą w głosie Tymot. W końcu, jako najstarszy z rodu, powinien uświadomić swoje głupiutkie siostry.
Staśka wiedziała swoje
- Wielkie mi mecyje. Wiadomo, że z brzucha się biorą. Potem doktor rozwiązuje pępek i wyjmuje dziecko.
- Hahaha, jaka Ty durna, pępek rozwiązuje? Chyba Twój. Że dziecko w brzuchu rośnie, to każdy siusiumajtek wie, ale skąd tam się bierze to już wyższa szkoła. Ja za siedem lat będę już dorosły i po prostu takie rzeczy muszę wiedzieć, bo jestem mężczyzną.
- Brody nie masz, więc nie jesteś. Tata ma brodę, więc jest. - Staśka skontrowała brata, żeby z zadęcia nie pękł.
- Tym, to jak dzidzia włazi do mamy brzucha? - spytała Basieńka, którą temat dość istotnie zaciekawił.
- Powiem Wam, ale nie przerywajcie mi i ani słowa mamie. Jasne?
- Dobra, już dobra, mów, bo chce kupę. - niecierpliwiła się Stacha
- Okej. Wiecie, że faceci mają, no, penisy, a babki te, waginy?
- Hahahaha - dziewczynki pękały ze śmiechu, podczas gdy Tym z powagą rzucał dziwnie brzmiącymi nazwami.
- Co to baginy? - krzyknęła przez śmiech Basieńka, choć nie oczekiwała odpowiedzi.
- Boże, z kim ja się zadaję. Będziecie cicho, czy mam powiedzieć Staśka mamie, że wycięłyście serce w jej ulubionej koszuli?
- No weź. Dobra. Tylko nie mów mamie. - Staśka chciała jeszcze mu zagrozić, ale powstrzymała się, żeby go nie prowokować.
- No więc... facet wkłada penisa w waginę, no i... w zasadzie, i już. Potem babce rośnie brzuch i cycki, aż w końcu jedzie do szpitala i wydłubują z niej dzieciaka.
- Bleeee - Baśka przypomniała sobie jak Franio Nowak ostatnio dłubał w nosie i pokazywał wszystkim jak zjada baby. - Idę poskarżyć mamie, że mówisz obrzydliwe rzeczy i będą mi się śniły. Blee.
- Baśka! Poskarżysz to pożałujesz!
Zignorowawszy groźby zniknęła za blokiem.
- Ech, Tymot. Choćbyś bardzo nie chciał, to zawsze będziemy twoimi siostrami. Zawsze, na zawsze. Acha i nie mów mamie o koszuli, bo powiem, co oglądałeś przedwczoraj na komputerze taty.
Nie czekając na lekko zmieszanego brata, ruszyła w stronę domu.
W drodze sama sobie skomentowała występ Tymolca.
- Penisy i waginy. Boże, z kim ja się zadaję.

ciąg dalszy nastąpi
lub nie

6 komentarze:

czasem pieprzę... konwenanse

9:03 PM Unknown 11 Comments



Jestem matką.
Te dwa słowa definiują mnie, determinując moje codzienne wybory.
Służę swym księżnym, zaniedbując manikir
Jestem planetą, one moimi satelitami.
No i wiadomo, z atmosferą jest różnie - bywa gęsta.

Po ostatnim weekendzie wypełnionym lipcową gorączką, wodno-lądowymi rozrywkami, ale nade wszystko (wedle subiektywnych doznań) wrzaskiem, stwierdzam, że moja kondycja psychiczna jest nadwątlona nieco .
Wraz z rosnącą temperaturą, tolerancja na dziecięcy surrealizm zaczęła oscylować gdzieś w okolicach podeszew.
Wiem, wiem, sztuką jest w każdej sytuacji zachować spokój, nigdy głosu nie podnosić, zawsze tłumaczyć łagodnie i rzeczowo.
Broń Boże, nie odgrażać się, nie szantażować, że przyjemności odbierzemy.
Niezmącona niczym siła cierpliwości.

Pieprzę konwenanse. W upał pieprzę je.
Manekinem nie jestem, choć czasem marzę o możliwości krótkotrwałej dekapitacji.

Wiem to ja, wiesz to Ty - dzieci mają konwenanse tam, gdzie kończą się plecy.
Nie ma u nich miejsca na słodkie pierdzenie i jakkolwiek potrafią wyprowadzić moją równowagę na manowce, to cenię w nich prawdziwość, której kultura pozbawia nas z wiekiem..
Tupną, wytkną krępujący fakt, wrzasną, rozładują się.

Uczę dzieciaki szacunku, bo to jest moje zadanie - wszczepić w sam rdzeń.
Jednocześnie wierzę, że spocona pod maską twarz śmierdzi bardziej niż chwilowa słabość. W upale, najbardziej.
Jak każdy człowiek, mały czy duży  roszczę sobie prawo do buntu.
Chcę tupnąć, japę wydrzeć jak ciężarowiec przy podrzucaniu.

Był weekend, był skwar, czad, jazgot, trash metal i pieprzenie konwenansów.
Dziś powolny rozkurcz zaczyna normalizować domowe stosunki.

W drodze powrotnej zarejestrowałam się na stronie DKMS, jako potencjalny dawca szpiku.
Tak, chciałam poprawić swoje morale.
I tak, udało się.
Nie odważyłabym stawiać siebie za przykład, ale tym razem śmiało -BE ME


11 komentarze: