Anna i Kristoff 15 lat później, czyli kraina lodu

8:48 PM Unknown 5 Comments


- Krzysiek?
- Tia?
- Wyniosłeś śmieci?
- Jezu, co żeś się na te śmieci uparła? Śmieci, śmieci. No wyniosłem, zawsze wynoszę. Tylko, najdroższa moja, czemu nigdy ich nie ugniatasz? Chcę coś wyrzucić, one się wysypują, chcę je ugnieść, a tam na wierzchu stary, ślimaczący się makaron. Żadnego patosu, kompletny syf. Rękaw po łokieć upieprzony.
- Wiesz co, już byś tego makaronu nie wyciągał. Zobacz ile ja robię, dla Ciebie, w domu, latam, ścierą macham, śniadanko, kawka, pod nos wszystko, niedługo motór w dupę przyjdzie mi wsadzić, żeby ta maszyna chciała ruszyć, a ten mnie syfem werbalizuje..
Skoro śmieci wyniesione, to powiedz mi, co tu tak cuchnie?
- Aniu, kochanie, życie! Życie to pasmo smrodu, poprzetykane chwilami bezwonnej harmonii i nudy.
- O proszę, neandertal poeta. Mnie jakoś brak smrodu nie nudzi, więc weź po prostu idź się umyj, bo na tym piżmie nie zarobisz.
- Po co mam się myć, skoro ciebie będzie dzisiaj boleć głowa. Ostatni bastion męskości mam zamienić na morski powiew kostki do pisuaru? Wiesz, z jaką utratą testosteronu się to wiąże?
- On ci się, Kristofferson, wylewa nogawami, więc jak trochę go stracisz, ludzkość nie zapłacze. Zresztą wiesz, możesz się nie myć i tak wychodzę dziś z Elsą na lody, ale jak wrócę to jedyne lody, na jakie Ty możesz liczyć, to takie DIY.

*****

- Krzysztof... powiedz mi, czy naprawdę tak trudno wybrać dobrego ogórka? Kolejny raz kupiłeś sflaczałwego z jednej strony.
- Niechaj nabiją mnie na lodowy pal. Anno, żono, soli w oku życia mojego, czy wiesz ile wybierałem tego cholernego ogórka, byś mi znów nie imputowała, że jak zwykle z flakiem przychodzę? 10 minut stałem, jak przygłup i macałem wszystkie, każdego z osobna, czy aby nie miękki, nie zgniły. Musiałem wyglądać jak debil, bo podeszła do mnie babka z obsługi, z pytaniem, czy długo tam jeszcze będę stał i macał warzywa. Oczywiście powiedziałem jej, że będę tak długo tu stał, aż w ręce trafi mi twardy. No nie trafił, ale ten był najmniejszym impotentem.
- Ty, jak się rozwiniesz... No, w każdym razie, następnym razem, jak będą tylko takie, nie bierz w ogóle. Mały czy duży, impotent to impotent. Do konsumpcji nie dojdzie.

*****

- Aniu, aniele, żono, napijesz się ze mną wina?
- Kris Kristofferson, przecież wiesz.
- My coś dzisiaj tego?
- Przecież wiesz. Polej, bo się szkło kurzy.
- Obiecaj mi, że ten kieliszek nie pójdzie na marne, jak wczoraj, przedwczoraj, przedprzedwczo...
- Dobra, skończ. Takie gadanie mnie nie nakręca, przecież wiesz. Masz jakiś film?
- Dla Ciebie wszystko, najdroższa. Komedia, sensacja, stosunki bilateralne?
- Coś mocnego, kochanie, coś, co mnie nie uśpi.
- No tak, to prawie niewykonalne, ale może ten, podobno dobry i z tym aktorem, co lubisz. Co Ty na to, Aneczko. Aniu. Anna śpisz?
...

5 komentarzy:

  1. Mnie się ten film podobał bardzo- aż powtórnie pobiegłam do kina, ale powyższego dalszego ciągu historii żadna produkcja nie przebije :)))) Uśmiałam się totalnie :))))
    A może ekranizacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po bajce zwykle zaczyna się życie ;). Dzięki Jagoda. Cieszę się, że chociaż Ciebie ta proza rozśmieszyła ;)

      Usuń
    2. Zgadzam się- ekranizacja jak najbardziej!

      Usuń
  2. No i przepadłam :D Zaczynam nadrabiać zaległości, bo widzę, że wiele mnie ominęło :D
    A co do tekstu- Uśmiałam się do łez ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, zapraszam częściej ;)
      Życie bywa zabawne, bajki to nuda ;)

      Usuń