maseczka z Paulo Coelho
Taka to już nasza ludzka natura, że lubimy sobie ciut podkoloryzować rzeczywistość, nagiąć nieco porządek rzeczy, pozgrywać lepszych, ciekawszych, no po prostu poudawać, że jesteśmy kimś, kim nigdy nie byliśmy i z dużym prawdopodobieństwem, nigdy nie będziemy. Kładziemy maseczkę i czekamy na efekty.
Czeluści fejsbukowe to, pod tym względem, istne dzieło Szatana (nie wyznaje tego pana, wbrew pozorom, ale nie piszę go z małej, bo trochę strach).
Pantoflarz wrzuca co i rusz szowinistyczne dowcipy; co z tego, że w niestandardowych ustawieniach prywatności, w okienku "Nie pokazuj", wpisał Mysia Pysia (pieszczotliwie o żonie, Zofii).
Coś jakby rodzina redneków z Teksasu zrobiła rodzinne zdjęcie na ganku. Byłaby sielanka, gdyby nie zawartość piwnicy, no ale... piwnicy nie widać.
"Czytamy" kogoś, widzimy ułameczek człowieka, zniekształcony fragmencik ludzkiej właściwości. Wybielony Facetunem ząb, międzykebabowe osiągi na endomondo (o kebabach sza), dziubek w windzie, dziubek w kiblu. Krystyna oglądając "Trudne sprawy" Nowaków, w przerwie na reklamy klika, że interesuje się wydarzeniem "sezon 2016/2017 w Filharmonii Narodowej". Nooo, być może.
Mnożą się na scianach ludzie-aforyzmy, sypiący złotymi myślami na każdą porę dnia i nocy, cytujący wielkich myślicieli i małomiejskich-geniuszy. No po prostu, pałlokoeljowe pokolenie sołszyl-kaznodziejów. I że niebo gwiaździste, że życie jest jak cośtam cośtam, bądźmy tacy a nie sracy, w domu, w szkole, no i w pracy. O dzieciach Korczakiem, a w domu:
"Mamo, chce mi się jeść. - Daj mi spokój, nie widzisz, że złotych myśli szukam na łola? Z głodu nie umierasz."
Nie powiem, czasem jakiś cytat, myśl, przesłanie, piękne są, prawdziwe są, aż się chce zacytować. No dajmy na to, że po nocy zawsze przyjdzie dzień. Życiowe takie.
Są też ludzie-monopole, wiedzą wszystko, znają się na wszystkim, są najśmieszniejsi; się nie śmiejesz? znaczy tępyś, śmiejesz się? gorzej, znaczy, żeś tępy i owczopędny. Megalomańsko reklamują cygarety i łyski. Mają tylu fanów, że przez przypadek odpowiadają tylko na włąsne komentarze. Koneserzy-monopoliści-profeci, na których oświecenie spływa wraz z kolejnymi przelewami od sponsorów. No jak oni już coś polubią, to musi być super. Lajkamy to na fejsie
Nie wiem, skąd się biorą, ale są, ludzie-amoki. Śmieją się, cieszą cały czas, sypią dowcipasami, w statusie zawsze zrelaksowani, wypoczęci, wniebowzięci z użytkownikami lub bez. Nic ich nie rusza, kochają wszystkich, życzą nam cudowności na dzień i wspaniałości na noc. Czują się cudownie oglądając film o i fantastycznie słuchając nowej płyty Dawida z wąsem.
A ja się pytam "Czy Twoja matka, wie że ćpiesz?" (cytat zupełnie kradziony)
I oczywiście członkowie komisji inwentaryzacyjnej Ich galerie zdjęć to remanent codzienności. TU byli, TO jedli, pili w baksie TAKĄ kawule i na dodatek kubek pasuje im do TYCH oprawek. Widzieli TAKĄ kobicinę, no jakżesz ONA się ubrała. (tu selfie z kobiciną w tle - thumbs up). Jest smuteczek (tu smutny dziubek), bo TAKA już pora (tu zdjęcie shokująco wielkiego modelu CASIO), a my jeszcze w TEJ kawiarni nie byliśmy. Grunt, że TE nowe trampki, wciąż TAK białe.
Ale, że matka w domu żurem dzieli, już się nie nada. A szkoda, dobry żur nie jest zły.
Nie można nie wspomnieć o związkowcach. Ich uczucie możemy obserwować z wypiekami na ścianie, lub po prostu przestać ich obserwować (dzięki Bogu, można). Dziś czują się znów zakochani z użytkownikiem. Jutro do dupy z użytkownikiem. Zniecierpliwieni z użytkownikiem. Słit focia z dziubkami w dzień patrona schizofreników. Świętują miłość z użytkownikiem. Faceci są do dupy bez użytkownika. Facetki są do dupy bez użytkownika. Status związku - to skomplikowane.
Nazbyt.
Są jeszcze ludzie-MEGA, dla których wszystko takie właśnie jest. MEGA film, piosenka, baba z wąsem, dowcip, koń, korek na Puławskiej nawet (ten akurat bywa mega).
No i ludzie-matki (nie daj Boże, blogujące) marzące o chwilowej popularności, wykraczającej poza żłobkową Radę Rodziców. Te dopiero są śmieszne. No szkoda ludzi, szkoda.
10 komentarze: