Von Der Konzeption Bis Zum Prototyp - Czyli Marzenie O Macierzyństwie Vs Rzeczywistość Vol.2
vol.1
Budzisz się rano, a może raczej w nocy. Nie wiesz czy się budzisz, bo przecież chyba wcale nie spałaś. W zasadzie cały czas karmisz. Wytrzeszczone gały listonosza uświadamiają Ci, że przestałaś chować piersi pod bluzkę. Facet zaczyna przychodzić bez poczty.
W szkole rodzenia dowiedziałaś się, że najlepiej przewijać dziecko przed karmieniem. Przewijasz, karmisz, znów przewijasz, bo wiadomo, że ssanie pobudza sznur jelit i kolejny pampers wypełnia się treścią. Po wielu tygodniach dojdziesz do wniosku, że przewijanie przed karmieniem to propaganda podsycana przez pieluchowe lobby.
Po dwóch tygodniach permanentnego niewyspania zaczynasz popłakiwać w dzień. Po trzech popłakujesz w nocy. Pięknie miało być, wesoło - w końcu pół roku wózek wybierałąś, a okazało się, że on po prostu wozi.
Dzięki Bogu, kikut odpadł. I pomyśleć, że ten zaschnięty kawałek człowieka to symbol wieloletniego procesu usamodzielniania. Z biegiem lat przestaniesz to rozpatrywać w kategoriach wieczności.
Jest dobrze, maluch jest kochany, słodki i pachnący. Jest dobrze, jest zdrowy, kochany i pachnący. Jest dobrze. Kochany, pachnący.
Mantra okazuje się zbawienna. Czasem.
Dzwoni do Ciebie mama, teściowa.
Twarda jesteś, wszystko dobrze, dajesz sobie radę, pomoc niepotrzebna, jesteś czołgiem, śpisz, zmywasz, góry bawełny pokonujesz żelazkiem .
Jednym słowem - kłamstwo.
I mąż.
"Długo jeszcze ten połóg? - Tak. Mąż Cię wspiera, zakupy zrobi, zmyje czasem, kotleta usmaży. Jednocześnie zawiesza w przestrzeni to pytanie, które nadciąga nad Twoją głowę jak promeniotwórcza chmura. Wiesz, że nie interesuje go połóg. Nie połóg.
Nie martw się, strach przed wpuszczeniem męża do ZONY w końcu minie.
A stres odchudza. Czasem.
Prawda życiowa - macierzyństwo to suma radości, traum, śmiechu i strachu. No i wszechobecna woń stolca. Właściwie z wiekiem i ilością dzieci strach maleje, intensywność woni rośnie, ale zaczynasz przywykać. Przyzwyczajasz się. Jesz obiad, ubierasz choinkę, czytasz książkę. Może śmierdzi, ale jest przytulnie. To Wasz smród.
Kocham swoje dzieci. Nie raz mnie jeszcze zaskoczą, dobiją, doprowadzą na skraj. Nie zamieniałbym tego na bycie CEO amerykańskiego fanklubu Drake'a. Nawet na to.
Rada dla wszystkich "raczkujących" mamusiek - wyręczcie się czasem mamą, teściową, koleżanką. Poród nie zmienil Was w roboty. a karmienie nie sprawi, że Wasze piersi będą jędrniejsze - to kłamstwo tych, którym zdruzgotani mężowie zafundowali silikony. Choćby z tego powodu dajcie czasem na luz.
A jeśli już tak bardzo chcecie się oszukiwać, przesypcie swoje bebiko do puszki po bebilonie profutura i wyobraźcie sobie siebie w stroju do szermierki.
Matki są super.
Jestem super.
Po dwóch tygodniach permanentnego niewyspania zaczynasz popłakiwać w dzień. Po trzech popłakujesz w nocy. Pięknie miało być, wesoło - w końcu pół roku wózek wybierałąś, a okazało się, że on po prostu wozi.
Dzięki Bogu, kikut odpadł. I pomyśleć, że ten zaschnięty kawałek człowieka to symbol wieloletniego procesu usamodzielniania. Z biegiem lat przestaniesz to rozpatrywać w kategoriach wieczności.
Jest dobrze, maluch jest kochany, słodki i pachnący. Jest dobrze, jest zdrowy, kochany i pachnący. Jest dobrze. Kochany, pachnący.
Mantra okazuje się zbawienna. Czasem.
Dzwoni do Ciebie mama, teściowa.
Twarda jesteś, wszystko dobrze, dajesz sobie radę, pomoc niepotrzebna, jesteś czołgiem, śpisz, zmywasz, góry bawełny pokonujesz żelazkiem .
Jednym słowem - kłamstwo.
I mąż.
"Długo jeszcze ten połóg? - Tak. Mąż Cię wspiera, zakupy zrobi, zmyje czasem, kotleta usmaży. Jednocześnie zawiesza w przestrzeni to pytanie, które nadciąga nad Twoją głowę jak promeniotwórcza chmura. Wiesz, że nie interesuje go połóg. Nie połóg.
Nie martw się, strach przed wpuszczeniem męża do ZONY w końcu minie.
A stres odchudza. Czasem.
Prawda życiowa - macierzyństwo to suma radości, traum, śmiechu i strachu. No i wszechobecna woń stolca. Właściwie z wiekiem i ilością dzieci strach maleje, intensywność woni rośnie, ale zaczynasz przywykać. Przyzwyczajasz się. Jesz obiad, ubierasz choinkę, czytasz książkę. Może śmierdzi, ale jest przytulnie. To Wasz smród.
Kocham swoje dzieci. Nie raz mnie jeszcze zaskoczą, dobiją, doprowadzą na skraj. Nie zamieniałbym tego na bycie CEO amerykańskiego fanklubu Drake'a. Nawet na to.
Rada dla wszystkich "raczkujących" mamusiek - wyręczcie się czasem mamą, teściową, koleżanką. Poród nie zmienil Was w roboty. a karmienie nie sprawi, że Wasze piersi będą jędrniejsze - to kłamstwo tych, którym zdruzgotani mężowie zafundowali silikony. Choćby z tego powodu dajcie czasem na luz.
A jeśli już tak bardzo chcecie się oszukiwać, przesypcie swoje bebiko do puszki po bebilonie profutura i wyobraźcie sobie siebie w stroju do szermierki.
Matki są super.
Jestem super.
Nie wiem, jak od karmienia piersią, ale mnie w ogóle po ciąży cycki zniknęły ;)
OdpowiedzUsuńTak też sie dzieje. To bardzo dziwna sprawa ;)
Usuńa moje mogę za to na plecy zarzucić, shit :))) z B na E, tyle, ze z koła na owal.
UsuńHehehe, Kasia, ale ileż to zabawy :D
UsuńPrawda życiowa zwaliła mnie z nóg... suma sumą- wolę nie pytać ile czego w tym zestawie się dodaje... Wolę nie pytać na wszelki wypadek- jak wyjdę z szoku, to może jeszcze kiedyś zechcę zostać matką ;)
OdpowiedzUsuńBo Matki są nie tylko super. Matki! Jesteście the best!
Nie traktuj tego jako zniechęcenia, do bycia matka, bo właśnie piękne w macierzyństwie jest to, że nawet w gównie po uszy jesteś najszczęśliwszym człowiekiem ;)
UsuńMatka to takie genialne stworzenie, które też w pewny momencie ma dość. Twoje teksty powinny przeczytać wszystkie kobiety w ciąży!
OdpowiedzUsuńHehe, nie wiem czy nie byłoby to zagrożeniem dla dziecka ;) na pewno warto mówić jak jest, bo to twardy kawałek chleba, a jednocześnie nie do zastąpienia
Usuń