Numero uno - klątwa pierworodnego
Na wstępie chciałam serdecznie przeprosić moją starszą córkę, za to, że jest moim pierwszym dzieckiem.
Oby mi kiedyś wybaczyła tą niestosowność.
Taka to natura przebrzydła, że ktoś musi być pierwszy i tam, gdzie dają nagrody, ale też tam gdzie dają w mordę. Selawi.
Najgorszym przekleństwem (nie bójmy się tego określenia) pierworodnego są jego rodzice. Oczywiście przodowniczkami jesteśmy my - matki.
Nieprawdopodobne, a jednak.
Okres in utero, kiedy wielka radość miesza się z jeszcze większym strachem, jest rozbiegiem dla rodzicielskiej paranoi, bo:
czy serduszki bije?
czy ma nóżki/rączki/etc.?
czy się rusza?
czy nie za dużo się rusza?
Kupmy monitor tętna płodu!
Od pierwszych dni przerażenie/panika/histeria.
Czy zjada za dużo, czy za mało? Może chore?
Śpi za dużo - pewnie chore! Śpi za mało - pewnie chore!
Kupmy monitor oddechu!
Patrz, jest jakby bardziej na lewo - pewnie chore! Skręca na prawo - pewnie chore! Asymetria murowana. Jutro do pediatry! Nie, lepiej już dziś.
Dźwiga się za szybko. Dlaczego się nie dźwiga?. Napięcie mięśniowe do bani, jak nic. Na pewno czeka nas rehabilitacja, tak piszą dziewczyny na forum.
Głowa za duża. Brzuch za szeroki. Objawów cała masa, a lista chorób ciągnie się do ziemi.
Kupa za kupą - nieszczęście! Pewnie rota, albo inny syf. Jedziemy na ostry dyżur!
Brak kupy - dramat. Gdzie są czopki, to dziecko się męczy!!!
Kupa zielona, czarna, pienista, za rzadka.
Kupa, kupa, kupa.
I tak od maleńkości, zadręczamy te nasze biedne dziecięce prototypy naszymi obawami, lękami, zmartwieniami, "o matkami!", dając im poczucie NIEbezpieczeństwa, NIEsamodzielności, NIEprzystosowania. Co się potem bidule namęczą, oj namęczą się.
Że też posiadanie pierwszego dziecka nie jest zabronione prawem. Problem by się rozwiązał, a tak skazujemy kolejne pokolenia dzieci 'pierwszych' na trudy życia i przeżycia.
Podsumowując, polecam wszystkim, żeby w miarę możliwości nie decydowali się na pierwsze dziecko, ale od razu na kolejne, drugie/trzecie/naste.
Wtedy wszyscy mają luz.
No tak:)) Jestem czwarta i ostatnia - też niedobrze:)
OdpowiedzUsuńWiesz, jak to się mówi, ostatni będą pierwszymi ;-)
UsuńJa, dzięki Bogu, jestem druga, co prawda ostatnia - no nie można mieć wszystkiego
ja co roku powtarzam, że nigdy więcej :) no ale nigdy nie mów nigdy..
OdpowiedzUsuńNo, no, czyżby jakieś ruchy? ;)
Usuń