matka + córki - ojciec = bab długi łikend - dzień 2
dzień drugi (andra dagen)
Pospałoby się jeszcze, no ale mleczka bąk się dopomina, paluchem wskazując mi drzwi.
No dobra, dobra, już.Sznaps-barytonem dziś posługuję się okrutnym. Bakcyl mnie jakiś od tygodnia ponad trzyma i puścić nie chce. Co gorsza nawet porządnie matce wydrzeć się nie daje, bo od razu kaszel płuco rwie. Jak żyć.
Dzieci od rana nakręcone na basen i ognisko. W nadnerczach wesoło bulgocze adrenalinka.
Misiek z towarzyszką rozrywek Emilią oczekiwanie wypełniają zabawą w teatrzyk, umilając i matce czas
Barbie pyta Kena
"Czy ja jestem brzydka?"
Ken, krótko:
"Oczywiście."
Najwyższy czas na przekładaniec. Kąpać, zimno, mama, jeść, siku, kąpać, zimno, kąpać, zimno, jeść i pić, mama, mama.
Matce skapnęło czasem i jakieś cztery do pięciu stron zaliczyła, na tarasie przed słoneczną skwarą skryta. Bo tajemnicą nie jest, że szlachetna matki uroda słońca nie lubi zazbytnio. Pieczone schaby tolerowane są tylko świateczną porą.
Dziadek już rozjaruje ognisko na wieczorne kiełby, a ja myk do kresek męża przesłuchać drepczę.
Pytam się, jak tam, co robi, czy ludzie fajni, czy Abbę widział abby.
On, że własnie na statku sobie płynie, fafara, towarzystwo bątą kalafą, zamki zwiedzają, królów odwiedzają, wyższe sfery, tego tego.
To se myślę, wracam kiełby piec, trzeba jakoś odreagować.
Ognisko jak się patrzy, wszyscy gęby czerwone od żaru, kiełbasy skwierczą żałośnie, co i rusz jakaś ucieczki próbując w ognisku ląduje, dobrze że wliczono ewentualne straty, bo mimo spopielonych pęt mięsiwo się skończyć nie chce.
Dzieci łapczywie w ogień patrzą, młodego piromana budząc w sobie. Będzie sikane.
Wieczór zaliczyłabym do udanych, gdyby nie to, że Misiek postanowił złapać gorący kij kiełbasiany, bąbla się przy tym nabawiając. Geniusz zła. Zawsze matkę potrafi zaskoczyć.
Cóż pozostało - kojenie, łapy moczenie, uśpienie. W tym ustępie big senkju dla Babci, jak zwykle pomocną dłoń niosącej.
Próba ostatniego czytania wieczornego nieudana.
Nic że sceny w książce krew w żyłach powinny mi mrozić.
Obcięty, krwią spływający koński łeb, na łożu Jacka Woltza, okazał się zbyt słaby na matki żyły, które postanowiły ostatecznie iść spać.
matka-zombie
małe superbohaterki i ich rozterki
oraz cała reszta pierdół i pierdółek
w kolejnej-ostatniej odsłonie.
Podglądajcie.
Zazdroszczę, zazdroszczę, zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńA przy tym pragnę zaznaczyć, iż modelka na zdjęciu jest tak profesjonalnie zadowolona i pozę ma tak dumną, że karierę jej wróżę ogromną :)
Jak to się mówi, było minęło ;)
UsuńDzięki Bogu cały sezon wodno-piaszczysty przed nami, więc pewnie będę jeszcze przynudzać nie raz w tym temacie, aż goście się zmyją ze skraju ;)
W imieniu modelki dziękuję, a radość tak ogromna, bo dla niej to istny raj. Od rana na dworzu, piach i woda jej żywioły. I urosła od razu jakoś ;)
Jak ja ją rozumiem... Jak byłam bąblem, to mama mnie puszczała na podwórko w samych majtasach, bo wiadomo było, że od razu siupnę w największą kałużę :)
UsuńOdwieczne prawa natury ;-)
Usuńależ cudny weekend za Wami :))) mężul też chyba zachwycony co? :D buziolki dla pyszczka przesłodkiego :))))***
OdpowiedzUsuńNo było, działo się :)
Usuńmałż brylował w gajerze na wyższej sferze,
my w sferach ziemskich, ale za to na luzie ;)
wycałuje, ale jak już raczy się wyspać :)
Ale fajowy weekend :) Kolejny przed wami, więc pewnie też macie jakieś fajne plany:) Nie mogę się napatrzeć na tego Twojego słodziaczka :)
OdpowiedzUsuńTradycyjnie zapraszam do siebie :)
Tym razem plany raczej stacjonarne ;-) ale U nas zawsze się coś dzieje.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWesoło było:) lubię takie spędzanie czasu na luzie:) Ps. na oparzenia najlepszy jest spirytus- mama pielęgniarka mi powiedziała i jak się oparzę to stosuję i moment przestaje boleć
OdpowiedzUsuńNo widzisz, człowiek całe życie się uczy, pojęcia nie miałam, dzięki serdeczne :)
UsuńNie ma sprawy :) Trzeba sobie pomagać:)
Usuńbez dwóch zdań ;)
UsuńKasiu super piszesz, tak fajnie, z humorem na luzie. gratuluje ślicznej córeczki, która to widnieje na zdjęciu. Cacana bardzo. Pozdrawiam serdecznie z Krakowa. Kasia
OdpowiedzUsuńhttp://kasinyswiat.blogspot.com/
Tyle komplementów na raz, że sama nie wiem co powiedzieć, poza tym, że dziękuję za miłe słowa :)
Usuń