jaka jestem - czyli kilka słów o matce
Nie mogłam chyba wymyślić nic głupszego od próby zanalizowania samej siebie.
No co tu napisać, żeby nie skłamać.
Bo czy to, co o sobie wystękam, będzie opisem matki stanu faktycznego, czy pobożnym życzeniem hodowanym w załączonej powyżej, do ciała przytwierdzonej, kopii głowy?
Każdy autoportret jest kreacją
więc...
...tutaj już bym skończyła.
No dobrze..
Jestem zwykłą dziewczyną, która niebawem osiągnie wiek chrystusowy. Żaden ze mnie jednak zbawca.
W zasadzie nic szczególnego mnie nie wyróżnia.
Nie zostałam piosenkarką, aktorką, ani opiekunem zwierząt w zoo.
Nie byłam też nigdy uczestnikiem misji w Rwandzie.
Zostałam żoną i matką. Jakby nie było, to też wyczyn..
Niewiele bym chciała zmienić. No może poza sobą, bo chociaż akceptuję siebie, to jednak patrząc w lustro często myślę "Kaśka, weź dupę rusz, na więcej Cię stać!"
Kiedyś się wezmę... albo przestanę w lustro patrzeć.
Jaką jestem matką? Nie wiem, Ty mi powiedz.
Pewnie za lat naście, jak dzieci moje będą już mózgowiem w miarę samodzielnie władać, ocenię swoje zdolności wychowawcze, bądź ich brak.
Jaką jestem żoną? Nie wiem. Mąż jeszcze do kochanki nie uciekł.
Jakim jestem człowiekiem? Nie wiem, staram się być dobrym, ale oceny się nie podejmę.
Wyznaję zasadę, że lepiej czasem dostać sraczki i wykazać odrobinę bohaterstwa, niż bez rozstroju odwrócić głowę od życia.
Wierzę w człowieczeństwo, chociaż znalazłoby się wiele dowodów na jego powolne wymieranie.
Codziennie przekonuję się, że wspaniałych ludzi nie brakuje.
Szanuję ludzkie historie. Na sędziego się nie nadaję.
Nie wiem jak postrzegają mnie inni.
Nie jestem postacią na tyle kontrowersyjną, żeby cudze myśli na dłużej zajmować.
Mimo wszelkich moich braków, przewin, zaniechań i słomianego zapału,
jestem szczęśliwym człowiekiem
i codziennie dziękuję Bogu, że nie kazał mi być szafiarką, bo jeśli jest coś, co mnie wkurza bardziej od moich bruzd przynosowych, będzie to z pewnością przewalanie szmat.
"Wyznaję zasadę, że lepiej czasem dostać sraczki i wykazać odrobinę bohaterstwa, niż bez rozstroju odwrócić głowę od życia.
OdpowiedzUsuńWierzę w człowieczeństwo, chociaż znalazłoby się wiele dowodów na jego powolne wymieranie.
Codziennie przekonuję się, że wspaniałych ludzi nie brakuje.
Szanuję ludzkie historie. Na sędziego się nie nadaję."
i za to Cię cenię!
Dzięki, to miłe :-)
UsuńDobrze wiedzieć, że gdzieś na tym świecie są ludzie normalnie,którzy umieją przyznać się że nie są idealnie ale walczą o siebie swoją rodzinę i szczęście. Nie ukrywają że maja problemy i rozterki ale i radości. Gratuluje Ci tego kim i jaką jesteś
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci i trzymam kciuki za Ciebie i Twoją rodzinę.
UsuńW razie czego uderzaj, jak w dym ;-)
Moje myśli zajmujesz na dłużej :*
OdpowiedzUsuńBosz... nie zawstydziaj mnie ;-)
UsuńDziękuję Ci
ślę buziaki moja ty nieidealno-idealno istoto :))) najtrudniej jest oceniać samego siebie :))
OdpowiedzUsuńOdbuziaczam
Usuńa historia mnie oceni
no ostatecznie grabarz ;-)
próbowałam dwa razy zostawić komentarz i wywaliło go w kosmos:) grunt to obiektywna samoocena:) uwielbiamy i zaglądamy czesto:)
OdpowiedzUsuńBiedne komentarze ;-)
UsuńMiło, że lubisz zajrzeć,
blog stoi otworem - że się tak, nieprzyzwoicie dość, wyrażę ;-)
Zaglądam. Fajne Masz zdjęcie w profilu i fajnie piszesz :-) pozdr
OdpowiedzUsuńDzięki, zapraszam częściej ;-)
UsuńJak zwykle super post :) trudno ocenić się samemu, ale ważne by dążyć do tego by być dobrym człowiekiem :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za miłe słowa ;-)
UsuńDokładnie - samego siebie ocenić trudno, ciekawe że z łatwością przychodzi ludziom ocenianie innych. Paradoksalnie.w
Nie wiem czy można zobaczyć siebie obiektywnie- ale jeśli nie siebie, to czy kogokolwiek? Przecież samego siebie zna się najlepiej :)
OdpowiedzUsuńMoje myśli po każdym Twoim wpisie zasiedlasz na dłużej- widocznie normalność jednak jest kontrowersyjna w dzisiejszym świecie ;)
Mam nadzieję, że po wysiedleniu nie zostawiam zbyt dużego bajzlu ;)
UsuńA obiektywizm to czysta teoria - dla człowieka myślącego nieosiągalny.
Ja, jak patrzę na Twoje zdjęcie, to myślę: silna i wrażliwa kobieta. Trudno pewnie kogoś ocenić po fotce, ale, serio, takie właśnie słowa przychodzą mi do głowy na Twój widok;)
OdpowiedzUsuńP.S. Chyba jesteśmy równolatkami;)
Czy silna - nie wiem. Nie wiem też, czy chciałabym musieć się o tym przekonywać, chociaż bywają momenty, że muszę z siebie wykrzesać więcej. ;-).
UsuńWrażliwa na pewno - może czasem zbyt.
Wiadomo, okładka jest tylko okładką, a człowiek tkwi gdzieś w środku, ale z doświadczenia wiem, że czasem w oczach można sporo zobaczyć ;-).
Fajnie, że jesteśmy równolatkami, bo ostatnio coraz częściej okazuje się, że prawie wszyscy są młodsi ode mnie ;-)