Ano właśnie- właśnie dziś refleksja mi się taka nasunęła... widuję rodziców (i innych dorosłych mniej lub bardziej winnych dzieciom opiekę i odpowiedzialność) radośnie przyklaskujących dziecięcym "demolkom". Dziecko robi coś ot tak- żeby spróbować (na przykład rzuca zabawką w talerz z zupą...) a dorośli zamiast spokojnie zareagować, wpadają w głupi chichot, bo oto wujek Felek cały w szczawiowej. Zabawne?- no to powtórzmy to milion razy! rodzice tak się ucieszą...
U nas tylko demolki kontrolowane są dopuszczalne. A generalnie dzieci laby ze mną nie mają. Wyznaję zasadę, że zasadne jest trzymać się wyznaczonych zasad ;-)
Ano właśnie- właśnie dziś refleksja mi się taka nasunęła... widuję rodziców (i innych dorosłych mniej lub bardziej winnych dzieciom opiekę i odpowiedzialność) radośnie przyklaskujących dziecięcym "demolkom". Dziecko robi coś ot tak- żeby spróbować (na przykład rzuca zabawką w talerz z zupą...) a dorośli zamiast spokojnie zareagować, wpadają w głupi chichot, bo oto wujek Felek cały w szczawiowej. Zabawne?- no to powtórzmy to milion razy! rodzice tak się ucieszą...
OdpowiedzUsuńU nas tylko demolki kontrolowane są dopuszczalne. A generalnie dzieci laby ze mną nie mają. Wyznaję zasadę, że zasadne jest trzymać się wyznaczonych zasad ;-)
UsuńChoć faktem jest, że czasem nie sposób się powstrzymać :P
OdpowiedzUsuń