paradoks matki
Matka składa się w 65 procentach z wody, w 12 procentach z kośturów, reszta to, tak z grubsza, tłuszcze, czy tam lipidy - jak ktoś woli wersję lajt, białka takie śmakie, węgle, kwasy i, chciał nie chciał, parę deko paradoksu
No toż właśnie, ten paradoks.
Chce się czegoś, bo mieć nie można, a jak już można, to już może się nie chce.
Jak to się dzieje, że nawet krótkie interwały w tym codziennym rzępoleniu przemykają mi przez palce, bo oczywiście choć mogę to nie pośpię, nie poczytam, nie przesłucham, nie przejrzę, paznokci nie pomaluję.
I tak po wielokroć tracę ten cenny międzyczas, a w zasadzie sam się traci, jakby poza moją świadomością. Obdukcji obcych nie podejrzewam.
- Mamo, ja nie chcę jeszcze spać.
- Nie Kochana, jest już późno, a dzieci o tej porze śpią.
- Ale mamoooo!
- Nie ma dyskusji, do łazienki, tyłek, zęby, lulu.
- Bo Ty nigdy nie pozwalasz. Uhhh. (tu pojawia się moja osobista satysfakcja, że twardość matki została dostrzeżona)
- Dobra, dobra, nie uhaj, ino słuchaj. Chcę obejrzeć z Tatą film dla dorosłych, a Ty póki co dorosła jeszcze nie jesteś.
- Ble ble.
Poszła? Poszła. Śpi.
Film obejrzeli? Nie.
Hmm, może dziś? Chętnie, może, prawdopodobnie nie.
Parafrazując klasyka, każdy mój dzień składa się z jakichś takich paradoksów.
W takich chwilach gdybam,...
...jakby tak mieć w szafie dmuchanego kołcza, coby matkę do porządku przywołał, z liścia trzy razy dał, wrzasnął "Ogarnij się kobieto! Zrób coś ze sobą! Ile Ty masz lat, pięć? Dzieciury wypełnią szczelnie następne dwie dekady Twojego życia, a Ty dupsko wysiadujesz? Jedziemy z tyyyym!"
Cóż, kołcza nie ma, jest kałcz. Ot, paradoks.
oj kołcz by i mnie się przydał... :)
OdpowiedzUsuńmoże to nisza na rynku do wykorzystania - dmuchany kołcz ;)
UsuńA tam- nikt nie działa na baterie ze słynnym króliczkiem- czasem trzeba zad posadzić i poczekać aż przeminie oszołomienie dniem i ustawicznym działaniem :)
OdpowiedzUsuńTen paradoks chcenia/nierobienia jest, myślę, powszechny.
powszechny, a jakże, ale żeby tak upierdliwy do granic. Co gorsza, czasem to nawet nie zadu usadzanie, ale sabotowanie swojej chwili wolności ;)
UsuńOj skąd ja to znam.?
OdpowiedzUsuńNapisałabym, że to jakby o mnie, ale wszyscy już to napisali... A ci wszyscy kołczowie taki hajs zgarniają, kogo oni kołczują?
OdpowiedzUsuńNie wiem kogo,
Usuńwiem, że mnie nie ;)
Będę mało oryginalna ale u mnie to samo :D
OdpowiedzUsuńświadomość tego, że nie jestem w tym odosobniona działa zdecydowanie pokrzepiająco ;)
Usuńno ja właśnie w paradoksie siedzę..i czytam...a prasowanie np leży sobie koło mnie wygodnie wygniecione i pewnie sobie poleży z dni jeszcze kilka.. :D ot, taki paradoks.
OdpowiedzUsuńłojezu, w temacie prasowania nie wypowiadam się,
Usuńspuszczam na nie zasłonę milczenia ;)