rodzinny wywczas majowy na oflajnie

12:34 PM Unknown 8 Comments



Jak głosi zachodniosłowiańska tradycja - nie ma majówki bez wywczasu i wałówki,
a że pogoda była lepsza niż gorsza, a dzieci paliły się do przygody, ruszylim w głuszę.
Jest w Polsce jedno miejsce, w którym nie ma zasięgu nawet komórka Chucka Norrisa.
To działka moich rodziców.

Tutaj nie sprawdzisz, czy ktoś zalajkał cię na fejsie,
Ba, nawet esemesa wyślesz jedynie jak dogonisz jedną kreskę, gdzieś między stołem na tarasie a wschodnim pokojem na piętrze.
Żadne 3G, jaki tam EDGE...
cisza, spokój...
oflajn.
Dla onlajnowych adiktów to istny horror,
dla mnie miła odmiana i chwilowe zerwanie się z technologicznej smyczy, która niestety z biegiem lat staje się coraz krótsza i krótsza.

Był relaks, córuchny miały raj.
Trawa, piach, robale - kwintesencja rodzinnego wywczasu.

Bubu pogłębiła fascynację ziemią, rozrzucając, rozsmarowując, a w chwilach nieuwagi dorosłych, zapalczywie ją konsumując.
Nie mniejszą ekscytację wywoływały u  niej kręcące się na wietrze wiatraczki, stanowiące niezbyt (niestety) skuteczny oręż do walki z kretem.
Ale kogo by obchodził kret, skoro walka z wiatrakami okazała się pierwszorzędną rozrywką.

Judy bawiła się równie dobrze ganiając motyle, uciekając przed mikromuszkami i prześladując młodszą. W swoim niezwykle napiętym grafiku znalazła nawet miejsce na grę na flecie i ćwiczenie pisania literek, Czyżby mózgowie zaczynało funkcjonować w zakresie szerszym niż dotychczas? Obiecująca wizja.
W czasie gdy Bubu pod czujnym okiem babci pozostawała w objęciach Morfeusza, odbyliśmy we trójkę spacer po lesie, połączony z inscenizacją ucieczki przed Babą Jagą i poszukiwaniem potwora ze zrogowaciałymi piętami. Przeżycia niezapomniane.

Nie obyło się oczywiście bez fochów/foszków/grymasów wykrzywiających twarzoczaszkę.
Ale, ale, były też uśmiechy. Oto niezbity dowód.



Tak, tak, mierzwa na głowie wyprodukowana została dnia poprzedniego. Cóż, zdecydowałam, że w razie impasu zastosuję manewr Aleksandra Wielkiego na węźle gordyjskim. Relaks (czyt. lenistwo) ponad rozsądek - w końcu to majówka.

Co tu kryć, była LABA.
Dzięki mojej mamie, niezrównanej także w kwestii pichcenia,  mieliśmy podane pyszne i pachnące jedzonko. Ukłony dla najzłotszej kobiety pod słońcem.

Czegóż można chcieć więcej?
Sama nie wiem.
Warto zapytać o zdanie mojego kochanego męża, który co i rusz puszczając mi oczko dokumentował z różnych perspektyw nasz rodzinny oflajnowy wypad. 



8 komentarzy:

  1. Nie ma to jak natura :) wszak ludzką naturą lenistwo jest, choć niektórzy usilnie przeczą ;)
    Nieco przymusowy "oflajn" plusów ma wiele- powoduje na przykład całkowite odbicie od codzienności, co sama stosuję raz w roku- i to służbowo- gdy wyjeżdżam latem z podopiecznymi na parę dni z przyrodą, dla przykładu wyłączam nawet telefon pierwszego dnia i publicznie- innych sprzętów w ogóle nie zabieram. Mało kto bierze przykład, ale są tacy, co twierdzą, że im taki odwyk służy ;) że "głowa się wietrzy".
    A smak ziemi polskiej znam również- było się koneserem za młodu ;)
    Tekst- jak zwykle- wypaśny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smaki natury... do dziś pamiętam jak wesoło chrzęści piach w zębach.
      Powiem szczerze, że z wywczasu wróciłam zmęczona, a raczej otumaniona świeżym powietrzem.
      Bardzo pozytywne zmęczenie.

      Aaa, no i dzięki na komplement, miła jest świadomość, że ktoś bywa tu sobie, bo lubi ;)

      Usuń
  2. Jak czytam i patrzę, jak świetnie się bawiliście na oflajnie, coraz bardziej mi przykro, że w Zakopanem całą sobotę lało i trzeba było uważać na siebie, żeby nie zachorować. A więc ciepła herbatka, kołderka i dobry film; a spacer tylko po Krupówkach, żeby zaliczyć jakiś obiad..
    Pozdrawiam z zazdrością! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście pogoda była w miarę łaskawa, choć zawiewało czasem od Kremla. A tak szczerze, to taka kołderkowa perspektywa wcale nie wydaje się być zła, wręcz przeciwnie - byle dzieci szybciej padły niż rodzice ;-)

      Usuń
  3. ale mieliście udany wypoczynek!!! opisałaś tak, ze aż chce się tam z Wami być i być i rozmawiać leniwie i moze kiełbaskę z grilla zjeść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz odświeżył mi wspomnienie o wywczasie, miłe to ;-)
      Jakby tam człowiek miał wehikuł czasu to bym nas i Was spakowała do niego i siup ;-)

      Usuń
    2. jak czas Wam kiedyś pozwoli, zapraszam do siebie, dom stoi, działka hen, hen wielka też jest, i grilla się zrobi a jak:) (spanko jednak w blokach naszych :D bo dom to jeszcze surowy, jak w totka wygram to i w tym roku tam się wprowadzimy... :D)

      Usuń
    3. A jakże, myślę, że się kiedyś wprosimy ze swoją dziką dziatwą, ale uważajcie i w razie czego doubezpieczcie się dobrze na "tenczas" ;-)

      Usuń