zamiana ról - poranek
Wyobraźmy sobie:
Rano. 6:30
Ktoś stuka w moje ramię:
"Mamo, wstawaj na śniadanie.
Wstawaj bo grzanki Ci wystygną.
Spóźnisz się do pracy i Cię wywalą.
Wstaaaawaaaaj."
Moja powieka ani drgnie.
"Mamo, nie udawaj, że mnie nie słyszysz, bo wiem, że słyszysz. [na boku - "Co za wór."]
Wstawaj!!
Jak nie wstaniesz, jak skończę liczyć do trzech, to obiecuję Ci, że w tym tygodniu nie wypijesz żadnego wina."
Powieka unosi się powoli.
"Ale chce mi się spać."
"Mi też się chce, ale wstałam już półtorej godziny temu, żeby wszystko naszykować, więc wstawaj natychmiast, bo zaraz mnie szlag jasny trafi."
"Ale ja nie chcę dzisiaj iść do pracy. Tylko dzisiaj. No pozwól."
"Nie słucham w ogóle tych głupot. Wstawaj, bo przez Ciebie spóźnię się do przedszkola".
Wstaję. Niechętnie, ale wstaję. Światło razi mnie w oczy. Katorga. Opadam na łóżko.
"No już, wstawaj, tu masz ubranie, jak się ubierzesz to Cię uczeszę. I pośpiesz się, bo dzisiaj dzień zabawkowy i muszę wybrać, co ze sobą wezmę."
"A włączysz mi wiadomości?"
"Jak zjesz i szybko się wyszykujesz, to może puszcze Ci jakiś skrót. No, pośpiesz się."
Wstaję. Niechętnie, ale wstaję. Ubieram się. Kurde, niewygodnie mi w tej bluzce.
"Niewygodnie mi w tej bluzce. Chce inną."
"Mamo, nawet mnie nie denerwuj, nie będę teraz szukać innej bluzki, nie mam czasu, jeszcze zabawki nie wybrałam.
Jak zdejmiesz tą bluzkę to nie obejrzysz w piątek Tygodnika Kulturalnego"
"Ale, ja chce obejrzeć..."
"No to, bez dyskusji."
Zostawiam bluzkę. Męczę się w w niej. Nie wiem co to za bawełna, ale pewnie bluzka w pociągu szyta. Rękawy jakieś pokręcone...
Idę jeść. Nie wiem, po co mi ten talerz, przecież grzanka w ogóle nie kruszy.
"Mamo, chodź już, uczeszę Cię. O matko, nie wiesz do czego służy talerz, zobacz co się dzieje na stole!? No szlag mnie trafi."
O co jej chodzi. Strzepnę okruchy na podłogę i załatwione.
No. Już. Elegancko.
Czesanie. Tortura. Nikt nie powinien tak cierpieć. "Ałaaaaaa"
"Nie histeryzuj, mamo"
Wiadomości. Nareszcie.
"No, Mamo, wyłączaj telewizor, wkładaj buty i wychodzimy!"
"Uhhhh." Wykrzywiam twarz w grymasie, może się ugnie.
Nie. Znów się nie udało.
No dobra. Mantrujemy.
Lubię chodzić do pracy. W pracy jest fajnie. Lubię chodzić do pracy. W pracy jest fajnie. Lubię chodzić do pracy. W pracy jest fajnie.
0 komentarze: