alkomatka, czyli dumania matki poimprezowej

9:56 PM Unknown 2 Comments




Nie roztkliwiając się zbytnio, stwierdzam...
...było wesele, był alkohol, był kac i ciężka głowa.

Alkohol, jak to alkohol, rozkołysał, znieczulił i zdemolował nieco neuronalne cytoszkielety naszych mózgów. 
Wino w połączeniu z kaczą nogą sprawiły, że bez problemu porozumiewaliśmy się w języku Woltera.
Jestem przekonana, że przy tradycyjnym podejściu do tematu i wlewaniu w siebie - zamiast wina - weselnej gorzałki, obudzilibyśmy w sobie nie Fransułá, a raczej Wladimira.
A tak, silwuple!

!Wytrzymałam w szpilkach całą imprezę!
 + 50 dla seksapilu 
 + 20 dla szans na koślawe paluchy. 
plusy dodatnie > plusy ujemne = było warto!

Nie obyło się, rzecz jasna, bez spadku formy, spowodowanego trzeźwieniem. 
Niewyspanie i kacowe odwodnienie to + 100 do poczucia przemijania. 
Dobrze, że są dzieci, które nie dając odpocząć jednocześnie wybawiają cię od zapadnięcia się w brzydki umysł.

Alkohol to bezsprzecznie narzędzie szatana. Wodzi na pokuszenie, miesza w głowie, uzależnia. 

W kwestii picia trzymam się pewnych zasad, wypracowanych na przestrzeni "lat błądzenia".
Jako że wódka rozmienia moje wnętrzności na drobne, nie zażywam.
Beknięcie pochmielowe jest dla mnie porównywalne z wyziewami z terrarium dla gadów, gardzę więc piwem. 
Wszelkie słodkości i wermuty tu obietnica brzydkiego pawia, a w najlepszym przypadku brzydkiej kupy. Nie biorę.
Ale wino... wino kochani, to zupełnie inna/lepsza/piękniejsza historia...
... bo, czy ktoś kiedyś rzygał po lampce czerwonego wytrawnego wina? Jeśli tak, to bankowo zaszkodziła mu zagrycha.
Lampka wina to idealny początek wieczoru, jak już (daj Bóg) dzieci śpią.
Nie dość, że rozluźnia, to pobudza nie tylko wyobraźnię, ale i gruczoły płciowe (huhu!)
Mało tego, naukowcy stwierdzili ostatnio, że kieliszek czerwonego wina działa jak godzina na siłowni. Ja im wierzę. Nobel murowany.

Odmładza, leczy, podnieca, kołysze., ajajaj..

Tak, wiem, nadal jest to alkohol, a alkohol to narzędzie szatana. 
Ale sztuka picia to przede wszystkim umiar. 
Jakby nie patrzeć, nawet Zbawca wino pijał. Czy można wyobrazić sobie lepsze rozgrzeszenie?



I żeby była jasność - czasem ma sponiewierać.

2 komentarze:

  1. Ciekawe przemyślenia.
    Jako przyszła mama powiem że mnie zaciekawiłas Swoim blogiem :)
    Zapraszam do Siebie : http://proudliviimummy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń