przedszkole - in & out

9:44 PM Unknown 4 Comments



Misiek nie kocha chodzić do przedszkola. Taka przypadłość, co zrobić.
Nie podejmę się nawet próby opisania genezy tego zjawiska, ani złożoności natury mojej córuchenki, bo zużyłabym klawiaturę i zgryzła paznokcie.
Żeby nie było, zawsze pytam:
"Kochanie, ale dlaczego nie  do przedszkola, czy ktoś Ci coś zrobił, powiedział coś co Cie zdenerwowało? Powiedz proszę."
Najczęściej słyszę:
"Bo Julian/Sebastian/Łukasz/Serafin (do wyboru) puszcza bąki."
No więc, skoro taka jest wersja oficjalna, zostańmy przy stwierdzeniu, że nie kocha chodzić do przedszkola i już.

Chodzić nie kocha, ale zabawa w przedszkole....
Zabawa w przedszkole to spécialité de la maison Miśkowych rozrywek, to crème de la crème.
Nie istnieją takie warunki czy okoliczności, które nie pozwoliłyby jej na przemianę w przedszkolną władczynię marionetek.
Przedszkolakiem może być w zasadzie cokolwiek. To właśnie geniusz dziecięcej wyobraźni.
Co tam lalki, co tam misie. Samochody, słomki, papierki po cukrach, czy elementy garbedoby, stają się bohaterami, niekiedy dramatycznych, zdarzeń w placówce dla dzieci 3-6.
Jest krzyk, jest ryk.
Się biją, się drapią, skarżą, przepychają, przezywają. Bez jatki zabawa niewątpliwie straciłaby na atrakcyjności.
Ale ale, Misiek - The Perfect Puppeteer, trzyma towarzycho w ryzach.
Jest dryl, jest musztra, jest ordnung.
"Stań prosto,"
"Nie bij kolegi,"
"Będziesz siedział koło mnie, póki się nie uspokoisz."
"Przeproś natychmiast koleżankę."
"Powiem wszystko twojej mamie,"
"Bo pójdziesz do innej grupy."
"Zostaw to, do jasnej Anielki"
[Tak, tak, dyktafonu do przedszkolnych pepegów doczepiać nie muszę.]

W Miśkowym przedszkolu przeważnie jest głośno, nieustannie dochodzi do rękoczynów, ale nie zgłaszam placówki do kuratorium.
Gdzież indziej mogłabym być świadkiem lekcji religii prowadzonej dla nowiuteńkich siedmiu par gaci z Elsą i Anną.

... domowe przedszkole, czy słońce czy deszcz, przyjść może do ciebie....






4 komentarze:

  1. Przyjść może- i zaskoczyć także ;) nie ma to jak gatki katechetyczne :)
    Szkoda, że przedszkole nie kojarzy się małej z przyjemnościami przebywania w grupie- chyba panie przedszkolanki potrzebują wytchnienia/szkolenia/opierniczenia...
    Ja tam do przedszkola nie chodziłam i musiał mi Hałabała wystarczyć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ciekawe, co tam u krasnala.
      Z tym przedszkolem to tak różnie,
      Panie przedszkolanki to jedna kwestia, a Misiek to też egzemplarz wyjątkowy. Historia długa i złożona jak charakter dzieciny mej.

      Usuń
  2. No to rośnie Ci mała przedszkolaka. Wiem to z doświadczenia, bo też nie lubiłam chodzić do przedszkola ale bawić się w przedszkole jak najbardziej. Teraz dyplom leży w szafie a ja mam jednoosobowe przedszkole e domu :) ale kiedyś wrócę do zawodu,bo to kocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz mieć anielską cierpliwosć :)
      A co do Miska, to nie zazdroszczę przyszłym wychowankom Pani Michaliny DRYL ;) lekko nie będzie

      Usuń